|
Nasze ciacha Marat, kak twoja familia?
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jastrząb
Rosjanka w Monte Carlo
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Pią 14:45, 06 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Jako osoba, której śmierć zajrzała w oczy (no może troszeczkę przesadziłam) jestem zniesmaczona! Przecież Marat to aniooooł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Wto 12:15, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
jak by był aniołkiem to by nas tak nie rajcował... Sam wygląd to nie wszystko!!! Adaś jak stoi tyłem to też sie można zakochać Mbie interesuje jego dwojaka, pokręcona i ciachonowa natura <hehehe> no i może jego plecki, przedramionka, zarost, uśmiech....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Wto 15:57, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Nie bądź już taka skromna My tam wiemy co każdej z nas po główkach łazi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Pią 8:23, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
lazi, łazi, ale powracając do rzeczywistego tematu, to kiedy doczekamy się kolejnej części? Mam nadzieję, że po egzaminie niczym mróweczka, zabierzesz sie do roboty, prawda Aniu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Pią 8:32, 20 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Prawda, prawda... Po prostu nie chcę się za bardzo rozpraszać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Pon 19:52, 23 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
No dobra, ale majówkę spędź w baaardzo owocny sposób.... Oprócz oczywista biby u Beci I edukacyjnego spotkania na temat ssmana, tzn referatu dla wodza czerwone oko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jastrząb
Rosjanka w Monte Carlo
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Śro 13:20, 25 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Oj maj będzie wspaaaaniałym miesiącem Tyle dżamprez, już po egzaminach, cieplutko i duuużo czasu na rozmyślanie o Maracie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Pią 18:00, 27 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Ooo tak... No i nasz nowy pomysł na opowiadanie maratowe... Czyli współczesna wersja D i U !!! Trzeba o tym poważnie pomyśleć!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Nie 11:00, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Wakacje w Monte Carlo - część 12.
Mijały dni i tygodnie... Pomimo że przed rozstaniem obiecali sobie jak najczęściej się widywać i kontaktować, nie dało się ukryć, że cała ta sytuacja zaczęła przytłaczać zarówno Agnieszkę jak i Marata. Nawet już nie dzwonili do siebie tak często jak kiedyś. Po około miesiącu rozłąki, podczas jednej z ich nielicznych rozmów telefonicznych zapadła niezręczna cisza. Po chwili odezwała się Agnieszka:
- Marat... Ja myślę, że... Że... Nie ma sensu dłużej tego ciągnąć – wyrzuciła z siebie jednym tchem. Bardzo bała się jego reakcji. „Będzie zły? A może wręcz przeciwnie? Albo w ogóle nie będzie go to obchodziło...”
- Skoro tak uważasz – usłyszała. Pomimo że bardzo chciał ukryć swoje emocje, w jego głosie dało się odczuć... Żal? Rozczarowanie? Zawód? W rzeczywistości domyślał się, że prędzej czy później może dojść do definitywnego rozstania, ale...
- To... Do widzenia. – to ostatnie zdanie wypowiedziane przez kobietę, która jak do tej pory jako jedyna zdołała mu zawrócić w głowie, jeszcze długo brzmiało w jego uszach.
***
Żeby w jakiś sposób zapomnieć o tym cudownym tygodniu w Monte Carlo i o rozstaniu oboje postanowili rzucić się w wir, w przypadku Agnieszki – nauki i pracy, a w przypadku Marata – tenisa i turniejów. Dziewczyna postanowiła, że wreszcie musi porządnie zacząć sama na siebie zarabiać i przestać wyłudzać pieniądze od rodziców na „drobne studenckie wydatki”. Magda i Aneta absolutnie się z nią zgadzały, bynajmniej nie ze względu na ewentualne pożyczki, lecz ze względu na to, że dla ich przyjaciółki moment na podjęcie pracy był wręcz idealny – miały nadzieję, że Marat jak najszybciej wywietrzeje jej z głowy. I tak oto Agnieszka rozpoczęła typową dla studentki pracę w jednej z warszawskich cukierni.
Natomiast Marat starał się po prostu jak najwięcej trenować. Efekty można było oczywiście zauważyć w trakcie licznych turniejów, kiedy to raz po raz udawało mu się osiągać dalsze rundy. Pomimo że kilkakrotnie zdołał nawet dotrzeć do finału, nie wygrał żadnego z nich.
Po kilku miesiącach wydawało się, że wszystko wróciło do normy, jednak... Właśnie to „jednak” nie dawało spać po nocach zarówno Agnieszce jak i Maratowi.
***
Nadszedł kwiecień. Do stolicy Polski zawitało słońce i ciepłe deszcze, dzięki którym warszawskie drzewa i krzewy zazieleniły się i zwiastowały nadejście długo oczekiwanej wiosny. Jak to zwykle wtedy bywa, na ulicach, w parkach i kawiarenkach zaroiło się od zakochanych par lub szczęśliwych młodych rodziców z dziećmi.
Właśnie w jednej z takich kawiarenek na Starówce Agnieszka umówiła się z Anetą i Magdą. Ta pierwsza przyszła na wyznaczone miejsce jeszcze przed czasem. Kiedy kelnerka przyniosła jej zamówioną kawę, przyszedł SMS: „Sorry Aga, ale nie przyjdziemy. Zajęcia u Koniecznej się przedłużą.” Postanowiła tylko dopić kawę i ruszyć w stronę ich mieszkania, kiedy ktoś jej przerwał:
- Agnieszka? – spojrzała w stronę mężczyzny i zakrztusiła się kawą.
- Ma... Marat?! – spytała z niedowierzaniem. – Co tu robisz?!
W odpowiedzi ujrzała jego spojrzenie pełne, jak jej się wydawało, troski i czułości. Jak bardzo w tej chwili pragnęła się nie mylić!
- Przyjechałem, żeby pokibicować trochę Dinarze. Będzie teraz grała tu w turnieju – odpowiedział, jednocześnie modląc się w duchu, żeby Agnieszka nie domyśliła się, że to nie był jedyny powód jego przyjazdu do Warszawy. Tak naprawdę przyjechał tutaj z nadzieją, że może w jakiś sposób uda mu się ją spotkać. A teraz ten „powód” siedział przed nim.
Natomiast Agnieszka miała straszny mętlik w głowie – nie wiedziała, czy Marat jeszcze coś do niej czuje, czy po prostu uważa ją za „miłe wspomnienie wakacyjnej znajomości”. Gdy tak mu się przyglądała, zauważyła, że jego twarz nie wyrażała nic poza szczerym zdziwieniem. W jednej chwili postanowiła, że nie da po sobie poznać, że mężczyzna, który... „Mężczyzna, którego kochasz...” – coś jej podpowiadało... Mężczyzna, który teraz siedział naprzeciwko niej w choćby najmniejszym stopniu jeszcze ją interesuje.
- A co u ciebie? Wszystko w porządku? – usłyszała.
- Tak... A u ciebie?
- Po staremu... Chociaż... Bardzo za tobą tęskni... – zauważył obojętność, jaka malowała się na jej twarzy. Właściwie nie powinno go to dziwić – przecież rozstali się ponad pół roku temu. Miał jednak nadzieję, że coś się zmieniło. Oboje pragnęli tego samego, ale nie potrafili tego dostrzec... Po chwili pożegnali się jak zwykli przyjaciele.
***
Następnego dnia Agnieszka „przypadkowo” włączyła telewizor akurat wtedy, kiedy na ekranie pojawiła się zapowiedź wiadomości sportowych. Po kilku nieciekawych informacjach z boisk piłkarskich całej Europy spiker wreszcie zaczął mówić o turnieju J&S Cup w Warszawie.
- Trzeci dzień warszawskiego turnieju z cyklu WTA minął bez niespodzianek. Natomiast w piątek szykuje się pierwszy ciekawy pojedynek turnieju – Rosjanka Dinara Safina zagra z Agnieszką Radwańską! Miejmy nadzieję, że brat Dinary, Marat Safin, który do tej pory swoją obecnością w Warszawie przynosił dużo szczęścia młodszej siostrze, tym razem nie okaże się tak pomocny, jak w przypadku wcześniejszych meczów Rosjanki... – Agnieszka nie mogła już dłużej patrzeć na wiecznie uśmiechniętego dziennikarza. Wyłączyła telewizor i wybiegła z mieszkania – o mało co nie spóźniła się do pracy.
***
Wskazówki zegara wskazywały już dziewiętnastą. „Pora zamykać” – pomyślała, marząc o kubku gorącej czekolady i towarzystwie przyjaciółek. Schowała się pod ladę, szukając kluczyka do drzwi na zaplecze. Po chwili usłyszała dzwonek oznajmiający przybycie klientów.
- Zamknięte! – krzyknęła i wychyliła się zza lady. Na widok spóźnionego klienta zamarła:
- Ty?! Co tu...
- Agnieszka? Nie wiedziałem, że pracujesz w cukierni...
- Przecież mówiłam ci wczoraj, że mam pracę. Coś w tym złego? – odpowiedziała mu z nieukrywaną złością w głosie. „Dlaczego musiał akurat wejść do TEJ cukierni?!” – zwymyślała sobie, że musiał ją zastać w tym durnowatym fartuszku.
- Chciałem tylko...
- Ja już znam to twoje "chciałem"! Po co tu przyjechałeś?! Skąd wiedziałeś, że ja tu... – ostatnie słowa nie mogły jej już przejść prze gardło. Łzy cisnęły jej się do oczu, ale ostatnią rzeczą jakiej teraz pragnęła, było wybuchnięcie płaczem przy Maracie.
- Nie wiedziałem, że tu pracujesz, naprawdę! - Marat był równie zaskoczony całą tą sytuacją co Agnieszka. "Dlaczego zareagowała tak..."
– Nie zdążę na autobus, a zaraz będzie padało. Do widzenia. – pożegnała go stanowczo. Marat odwrócił karteczkę na drzwiach tak, że napis „otwarte” zmienił się na „zamknięte” i zaproponował:
- W takim razie mogę cię podwieźć do domu.
- Nie. Naprawdę, poradzę sobie... – walczyła sama ze sobą. Z jednej strony nie chciała znowu pakować się w niebezpiecznie przystojne towarzystwo Marata, jednak z drugiej strony nie mogła oprzeć się jego czarującemu uśmiechowi. – Nie, naprawdę, nie...
***
Sama nie wiedziała, jak to się stało, że nagle znalazła się w jego samochodzie. Była zła na siebie, że pozwoliła doprowadzić do takiej sytuacji. Jej mieszkanie znajdowało się dosyć daleko, a teraz, w porze największych korków samochodowych mieli bardzo dużo czasu, żeby spokojnie porozmawiać. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Agnieszka wytłumaczyła mu tylko najkrótszą drogę i zamilkła. Z uporem maniaka wpatrywała się w widoki za oknem, unikając jego spojrzenia. Na zewnątrz zaczął padać deszcz. Nie zauważyła, że Marat raz po raz jej się przyglądał. W pewnym momencie zorientowała się, że skręca nie tam, gdzie trzeba.
- Poczekaj! To nie tutaj...
- Spokojnie... Panuję nad sytuacją – odpowiedział z uśmiechem na ustach, jednocześnie mając wielką ochotę, żeby wziąć ją za rękę, odgarnąć kosmyk włosów z jej twarzy i...
- Możesz mi wytłumaczyć, gdzie mnie wieziesz? Chcę wysiąść! – Marat nie odpowiedział. Po chwili znaleźli się na Starówce. Agnieszka wysiadła z samochodu, domagając się wyjaśnień:
- Po co mnie tu przywiozłeś?!
Rozpadało się na dobre. Marat wziął rękę Agnieszki i zaczął stanowczo prowadzić ją w stronę jednej z uliczek. Była kompletnie zdezorientowana, ale z nim poszła. Kluczył pośród brukowanych uliczek warszawskiej Starówki; Agnieszka miała wrażenie, jakby czegoś szukał. W końcu zatrzymali się pośrodku jakiejś wąskiej alejki.
- Nie rozumiem, po co...
Jej słowa utonęły w pocałunku. Pocałunku tak długo wyczekiwanego zarówno przez nią jak i przez niego. Na początku chciała go odepchnąć, ale po chwili zapomniała o całym swoim wcześniejszym bólu i rozczarowaniu. Wspięła się na palce i odwzajemniła pocałunek mężczyzny, którego, teraz była tego absolutnie pewna, kochała nad życie. I nic nie było w stanie tego zmienić, nawet ileś tam kilometrów dzielących ich miasta. Oboje byli całkowicie przemoknięci, ale jakie to miało teraz znaczenie? Przez moment spojrzał na nią jeszcze z niepewnością, ale jej uśmiech wystarczył mu całkowicie za odpowiedź. Żadne słowa nie były w stanie w tym momencie wyrazić ich prawdziwych uczuć, które po rozstaniu tak długo przed sobą skrywali...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jastrząb
Rosjanka w Monte Carlo
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Nie 11:14, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
O mój Jeeeeeeeeeeziu... Toż to prawdziwe romansidlo ze wszystkimi jego urokami! Proponuję to wydać jako "pracę zbiorową". Nie będę tradycyjnie wypisywac najlepszych fragmentów, bo wszystko mi się podobało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Nie 17:52, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Popłakałam się.... Dziasiaj, jak sobie to spokojnie przeczytałam(dwa razy każde zdanie) to wydaje mi sie jeszcze lepsze niz wczoraj... Może dlatego, że nie musiałam sie brechtać z "na raże poproszę draże"... Jest bosskie...!
To u mnie trzeba będzie jakoś napisać epilog, nie? Wykorzystując nasz plan, Anka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Nie 18:36, 29 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
O tak! Plan z punktami: włochospad, klik i pyk, lądowanie w bazie, przesunięcie za koszulę... Napisałam oczywiście nie po kolei, zeby nikt się nie skapnął o co chodzi Jesteśmy takie przebiegłe Ale chyba nie będziemy pisać w trakcie robienia referatu dla Wodza Czerwone Oko, co? Za dużo świadków ekhm... postronnych, że się tak wyrażę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marcia
Osobista Rakieta Marata
Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z elytarnej szkoły :P
|
Wysłany: Śro 20:58, 02 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Nie... W ogóle z referatem dajmy se spokój, podzielimy się tym jakoś i tyle. Epilog musi byc wyrazem naszych głębokich i silnych przeżyć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ania
Administrator
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Pią 8:59, 08 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No i co z tym epilogiem, kuźwa?! Miał być na wyjeździe - nie było z wiadomych względów... Ale trzeba się jakoś za niego zabrać, bo...
Buuuu!!! Ja nie chcę kończyć tej cholernej szkoły!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jastrząb
Rosjanka w Monte Carlo
Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Sob 15:44, 16 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
A kto chce!? Tak mi będzie szkoda tych cholernych debili... i takich jednych cudownych dziewcząt
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|